Wakacje z ograniczoną odpowiedzialnością (11) cz.1

Nawet nie wiem, co mam Wam powiedzieć. Ostatnio jest dla mnie dość trudny czas, dodatkowo, niestety, nie miałam tych rozdziałów poprawionych wcześniej. Mogę Was tylko przeprosić i pocieszyć, że dalsze rozdziały są w całości poprawione i na pewno nie będzie trzeba na nie tak długo czekać, tylko najpierw musimy do nich dotrzeć :) Z tym rozdziałem przyznaję, że niestety obie z Gwiazdą się zagapiłyśmy, ale w głównej mierze ja. Przepraszam Was najmocniej, jak tylko mogę, ale nie o to najbardziej chodzi. Postaramy się częściej wrzucać kolejne części- ale obie mamy sporo na głowie. Ale ja w nas wierzę!
~Wasza NightLady

- Vicky, wyjdź z tej szatni. Vicky.
Stałam sobie pod drzwiami do jednej z przebieralni razem z niezwykle uroczą blondyneczką i Courtney, powtarzając jak mantrę praktycznie to samo. Kiedy oficjalnie zakończono Turniej, moja koleżanka jako pierwsza wyszła z areny. A ja, jak tylko się uwolniłam od chodzącego za mną Alexa, pobiegłam za nią. Jeśli chciała się rzucić z ławki w szatni, to zamierzałam ją powstrzymać.
Zamierzałam. Bardzo adekwatne słowo. Bo, uwaga, zgadnijcie, co wymyśliła.
- Victoria Rowllens, otwórz te cholerne drzwi.
- Przebieram się – dobiegł do mnie mocno stłumiony, ale jednocześnie zdecydowany głos zza drzwi.
- Jakoś ci to wcześniej nie przeszkadzało – odparłam, równie stanowczo, i kopnęłam w drzwi. – Victoria! Zimno mi, chcę się ubrać w suche ciuchy, otwórz te głupie drzwi.
- Nie.
© grabarz from WS | XX.