Wakacje z ograniczoną odpowiedzialnością (16) cz. 2

Żelki! Nie ukrywam, że ten semestr był ciężki, zresztą myślę, że nie tylko ja mam takie odczucia... Nie mam już nawet pomysłów, jak się przed Wami kajać, więc wszystko będę się starała wynagradzać w rozdziałach :))) Teraz święta, więc... właśnie! Święta!
Chciałybyśmy Wam życzyć z okazji świąt przede wszystkim spokoju i magii, ogromu radości, mnóstwa uśmiechu :)))))))))))))))))))))))))) żebyście odpoczęli od codziennego, monotonnego życia i wytarzali się porządnie w śniegu! 
Wasze Lady 
i Gwiazda

Czuję się mentalnie oszukana. I to wcale nie jest fajne. Mam na myśli – tak, zdecydowanie są takie dni, kiedy życie robi sobie ze mnie jaja. I powiem więcej, takie dni się zazwyczaj rozkładają w ciągu roku. Tu nie zdam testu z geografii, zdarza się, ale następnego dnia obejrzę super film i zjem cały zapas domowej Nutelli. I następny dzień, kiedy przykładowo... złamię kark, zdarzy się za miesiąc! Za trzysta sześćdziesiąt cztery dni! A może nawet nigdy!
No, szkoda, że moje dni następują po sobie w odległości, tak, zgadliście, jednego dnia.
Zacznijmy jednak od pozytywów- na kolację zjadłam przepyszne, cytrynowo-malinowo-mangowo-truskawkowe sorbety.
Na tym się pozytywy kończyły.
© grabarz from WS | XX.