Wakacje z o.o.(24)


Nawet nie wiem, co powinnam Wam napisać i jak mocno przeprosić...
Nie wyrabiam się z niczym, więc tym bardziej nie mam czasu pisać wakacji. Robię to tylko dlatego, że nadal widzę pojawiające się wyświetlenia i myślę, że ktoś to jeszcze czyta.
Króciuteńki rozdział, ale kolejny mam już gotowy.
Całusy
Gwiazda

ROWLLENS XIV

- O, zobacz! Charles!
Nim zdążyłam uświadomić Amy, że to zły pomysł, dziewczyna pognała w stronę syna Zeusa. Zły, ponieważ poza Charlesem był tam jeszcze Thomas, Chris Oscar i Jenny. A jeśli Jenny jest w ich towarzystwie, to wiadomo, że to nie wróży najlepiej
- Victoria! – zawołała dziewczyna, widząc mnie. Z pretensją wskazała na chłopaków dłonią. - Chryste, chodź tu bo ja chyba jestem na to za głupia.
- Tak też może być - poparł ją Thomas. – Albo jesteś po prostu uprzedzona. My tylko chcemy to załatwić.

Wakacje z o.o. (23)


Kochani!
Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest, a tak długa przerwa nie zniechęciła Was już zupełnie.
Rozdziały teraz na pewno nie będą pojawiały się regularnie, przez naukę nawet nie mam jak o tym marzyć. Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze, powrót do szkół nie był szokujący, a od września już się przyzwyczailiście. 
Gwiazda


ROWLLENS XXIII

Nigdy nie byłam osobą, która ustawiała sobie każdego dnia jakiś cel, wymyślała listę rzeczy do zrobienia, miała plany na przyszłość. Nie miałam nawet tej listy „chcę zrobić zanim umrę…”, cholera. Jednak dzisiejszy dzień był inny. Dziś miałam jeden konkretny i niby prosty cel: nie wpaść na Thomasa. I udawać, że jestem zbyt dojrzała na głupie zachowania, takie jak…no nie wiem…takie jak na przykład unikanie chłopaka z którym się całowało na imprezie. Tak, stanowczo byłam na to zbyt dojrzała.
Ta, co w tym trudnego? Wszystko.

Wakacje z o.o. (22)

Jesteście cudowni!
Wasze komentarze pod ostatnim postem były najmilszą rzeczą, jaką ostatnio zobaczyłam, przysięgam ((: I cieszę się bardzo, że jest tu więcej osób, niż podejrzewałam.
Rozdział pełen wrażeń, zapraszam do czytania... I czekam na wasze reakcje, zdania, opinie ((;
Gwiazda

ROWLLENS XXII

Siedziałam w absolutnej pustce; czarnej, wszechogarniającej mnie pustce. Otaczała mnie i zagłuszała jakiekolwiek myśli w mojej głowie. Aż nagle usłyszałam jakiś dźwięk. Był coraz wyraźniejszy, coraz bardziej wytłumaczalny- dlaczego słyszę cokolwiek, czym jest dźwięk. A potem ten dźwięk zaczął mieć nawet sens.
- Victoria!
Tak się nazywam, prawda?

Wakacje z o.o. (21)

Nie dziwię się, że po miesiącach czekania się wam znudziło, bo cóż, ja bym już dawno sobie odpuściła... Ale... Jest tu ktoś poza Nez i Eos? (Dziewczyny, dziękuję za przemiłe komentarze!) Halo, halo. Jak mijają Wam wakacje, trafiliście na miejsce z równie ciekawymi historiami do opowiedzenia...? Chwalcie się ((;
Co do rozdziału... Powiem tylko, że w następnym rozdziale, będzie śledztwo, a do niego przydadzą się wszystkie szczegóły z tego...
Gwiazda

ROWLLENS XXI

Bardzo trudno jest się naprawdę cieszyć z czegoś, co nie chcesz, żeby cię cieszyło. I nie mówię o śmiesznych filmikach, na których małe dzieci się wywalają, a ja wiem, że nie powinnam rechotać jak głupia, bo nie wypada… Ale jednak to takie śmieszne… Ale no nie wypada… No ale… Nie. Mam na myśli coś zupełnie innego.
Kiedy już w szatniach pod Areną wszyscy uczestnicy wyściskali Esmeraldę i jej pogratulowali, przyszła kolej na resztę obozu. Przy wyjściu czekała cała zgraja jej nowego rodzeństwa. Nagle każdy ją już kochał jak siostrę. Każdy! Nawet ci którzy dopiero jej się przedstawili, byli cholernie szczęśliwi, że od dziś Esmeralda będzie mieszkać u nich. Uważali to za „świetną sprawę” i twierdzili, że „innej opcji nie było, można się było domyślić, że są rodzeństwem”. 
Domyślić. Pfff, taaaa…  Po czym, skoro minutę temu się sobie przedstawiliście, przemądrzały patafianie? Ten mały durny blondynek nawet pewnie nie wiedział ile Es słodziła herbatę, a nagle zachował się, jakby całe życie wiedział, że ta oto tu Esmeralda jest z nim spokrewniona…!
Fałszywe świnie. Ja ją lubiłam pierwsza.

Wakacje z o.o. (20)

Przepraszam, cały lipiec pracowałam. A to był jedyny rozdział, który miałam nie napisany. Napisałam go i od tej pory reszta jest gotowa i tylko czeka na publikację. 
Naprawdę mi przykro, że czekacie miesiąc. 
Ten rozdział jest bardzo, bardzo, bardzo krótki, ale za to to Turniej! (: A poza tym na końcu dzieje się coś, na co wszyscy czekaliście... (Nie. Vicky nie przyjmuje oświadczyn Petera, to jeszcze nie to.)
Mam nadzieję, że jeszcze tu jesteście...
Gwiazda 

ROWLLENS XX

- Mogłaś sobie darować, naprawdę.
Amy wywróciła oczami tak ostentacyjnie, że przez chwilę widać jej było tylko białka. Za to Johnny ani na chwilę nie oderwał się od swoich tostów.
- Mówię poważnie. To, w jakiej sytuacji postawiłaś biednego Nicolasa i Esmeraldę jest nie do pomyślenia.
- Nie do pomyślenia jest to, że używasz takich zwrotów – odcięła się dziewczyna, wydymając usta. – „Nie do pomyślenia”…! To zacznij myśleć, mam już dwóch nie myślących braci, trzeciego nie potrzebuję.
- Nie wytykaj mi teraz, dobrze wiesz o czym mówię.
- A właśnie, że nie wiem – obruszyła się, uderzając obiema rękoma w stół. – Jestem ta głupia, nie ogarniająca niczego, „tak” mam za „nie”, a „nie” za „tak” i to ty jesteś ten za mnie myślący – dodała dumna i spojrzała się na brata, czekając, aż chłopak temu zaprzeczy.
Nic bardziej mylnego. Johnny mruknął, na znak, że potrzebuje chwili, żeby przełknąć tosta, po czym powiedział, jakby to było oczywiste:
- Owszem, dlatego ci mówię to ja, ten który myśli za ciebie: postawiłaś ich w bardziej niezręcznej sytuacji i to nie powinno się zdążyć.

Wakacje z o.o. (19)


Kolejne rozdziały będą się pojawiały częściej! Przynajmniej takie jest wakacyjne postanowienie. Tym bardziej, że już teraz Wam zapowiadam, że w najbliższych...trzech rozdziałach rozdziałach wydarzy się dużo, dużo, dużo...nowego i zaskakującego. Tyle zdradzę (;
Jak wasze wakacje? Równie z ograniczoną odpowiedzialnością, co te...?
Gwiazda


ROWLLENS XIX

Wzięłam głęboki wdech.
- Jesteś pewna, że to dobry pomysł?
Jenny przymknęła oczy i odpowiedziała w jedyny słuszny sposób:
- Nie.
- Cholera…
- Ja chrzanię, oczywiście, że nie!...
Najgorsze w tym było to, że mówiąc cały czas się śmiała jak dziecko. Lub sadysta w rzeźni. Wydęłam dolną wargę i popatrzyłam się w jej oczy odbijające się w lustrze przed nami. Jenny posłała mi krzywy uśmiech.

Wakacje z o.o. (18)


*fanfary*
Kochani! 
We dwie z Lady mamy nadzieję, że mimo wszystko nadal tu jesteście ((: Wasze komentarze pod ostatnią częścią wakacji nie umknęły nam, przysięgam, że każdy był motywacją! Post z ogłoszeniami pojawi się niedługo - małe ostrzeżenie. Na razie powiem tylko tyle, że ja po 18.06 wracam z wakacji i do końca sierpnia jestem w domu (i pracy!), więc...cóż. Myślę, że z końcem wakacji skończą się wakacje...! Brzmi niewiarygodnie, prawda? I słusznie, nie ma co mi wierzyć, tyle razy pisałam Wam różne rzeczy ("następny post pojawi się...", "kolejny rozdział będzie szybko" itp....).
*
 Przez tak długą przerwę, szybkie przypomnienie: Rowllens pogodziła się z Amy. Es pokłóciła się z Nicolasem. Chris, Charles dolali Suzanne utleniacza do szamponu. Amy jest pewna, że John kocha Annabelle od Aresa. Peter uważa, że Vicky jest "dzika". Tak, Esmeralda miała kiedyś przyjemność poznać i porozmawiać z Peterem. Rowllens pokochała przyjaciół Thomasa, Chalres chce ją adoptować. Seba i Felix powiedzieli Alexowi, że Es poszła kupić pre...prez..prezerwatywy!
(PS Tak, wiemy, że nie było rozdziału "(17) cz.2", zabieg celowy!)

Gwiazda


ROWLLENS XVIII

Życie jest piękne.
Przysięgam. Szczególnie rano, kiedy leżysz pod ciepłą kołdrą, rozwalona na całym materacu i masz w poważaniu, czy ktoś cię ogląda czy nie, tylko śpisz, śpisz, śpisz…
Spanie jest piękne, kocham spać.

O tym, co odebrało Amy "boskości"


Kochani! Żyjemy!
Ja (Gwiazda) mam już wakacje, jestem po maturach, jestem wolna. Ta druga nie. Ale ja mam wolne, więc znowu mogę jej truć, żeby pisała.
Tak czy inaczej, pomyślałyśmy, że wypada się odezwać. Bo to aż głupio- widzieć, że tu wchodzicie, a słowa do was nie napisać. Dlatego ten post i zapowiedz kolejnego (na który możecie się zgodzić lub nie).
Oto opowiadanie, nie moje, ani nie Lady. Wysłała je na konkurs, kiedyś dawno temu na starym blogu, jedna dziewczyna - Monika. Był to konkurs, żeby napisać lub narysować coś, związanego z bohaterami wakacji z o.o. Dziewczyna wybrała Amy. I tak mnie zachwyciła, że ja - pisarska matka Amy, uważam to opowiadanie za kanon. Dostałam pozwolenie, wszystko co jest w tym opowiadaniu mogę włączyć w oryginalne opowiadanie, co też robię (rodzinę Amy, historię trafienia do obozu...).
PS Wiecie, jeżeli chcecie to jak najbardziej zachęcamy Was, żebyście pisali opowiadania o naszych Wakacjach, fanfiction (ja naprawdę czekam, czy ktoś mi napisze porządne fanfiction Milosa i Rowllens...?), obrazki... wysyłajcie, @ jest podany, my wstawimy. Nas to będzie cieszyć długo, prace z tamtego konkursu sprzed paru lat nadal nas cieszą!
Druga propozycja: co wy na to, żebym czekając na Lady i kolejny rozdział, wstawiła jedno z moich opowiadań, nie związane z herosowym światem...?
Czekam na odzew, wybaczcie nieobecność! 

*******
O tym, co odebrało Amy jej ‘boskości’
amazing, beautiful, fabulous, fantastic, fashion, lovely, sweet, bitch i'm fabulous

Odkąd skończyłam pięć lat, wiedziałam, że w przyszłości będę boską osobą. (Wcześniej nie, bo bardziej interesowało mnie zostanie tęczową wróżką.) Tak, boską. I nie chodzi mi o moment, w którym pewien pacan ze szkolnej ławki (chyba w pierwszej gimnazjum to było…), wykrzyczał mi w twarz „Jesteś półbogiem, Amy!”. Poczułam się wtedy jak Harry Potter, któremu Hagrid niskim barytonem oznajmia: „Jesteś czarodziejem, Harry. To było uczucie absolutnie fa-ta-lne. Słowo. Na szczęście ja miałam o tyle prościej, że zamiast pół-olbrzyma z beznadziejnie przyciętą bródką, miałam kościotrupa w wielkich okularach. Choć po namyśle…wymieniłabym Johnny’ego na Hagrida. Ten to przynajmniej tort miał ze sobą, ja w tamtym momencie dostałam jedynie z liścia (to długa historia i jeszcze do niej wrócę).
Ale nie uciekając od tego, co już zaczęłam: nie o taką boskość mi chodziło. Fakt, że połowa moich genów (mamo, fuuuu, miałaś męża!) należała do faceta, który wolno licząc byłby równolatkiem Kleopatry, potwierdzała jedynie moją teorie. Czasami też ją niszczy, szczególnie kiedy co niektórzy mieli zamiar tylko w ten sposób rozumieć moje motto: „Jestem boska”.
Moja boskość polegała, nadal polega, i błagam cię rodzinko (ta boska rodzinko, rzecz jasna), żeby jeszcze długo polegała, tylko i wyłącznie na mojej osobowości.
Ale!
W wieku trzynastu lat była ona na zawahaniu… Dlaczego? Przez Johna, który postanowił jednak upodobnić się do swojego autorytetu Hagrida nie tylko z wyglądu (chodzi o ten seksowny wąs nad górną wargą; mówił, że zapuszcza brodę…), ale też z roli w życiu głównego bohatera (tam: Harry’ego; tu: mnie!). I to był jedyny moment, kiedy poczułam się nie-boska. Suma-sumaru, niektórzy mogli właśnie wtedy zacząć uważać, że taka jestem; ja sama się po prostu tak nie czułam.
Ale zanim do tego przejdę, kilka słów (lub stron) o tym, jak kształtował się taki geniusz jak ja, oraz w jaki sposób doszło do „nie-boskiego dnia”.

Wakacje z o.o. (17) cz.1

Miśki!
Przepraszamy, że tak długo. Ale głupio przepraszać, skoro nie ma zmian w kierunku lepszym, prawda...? I tak: napradę nam głupio, że czekacie po miesiac na nowy rozdział.
W tym rozdziale...pojawia się nowa postać, jest wyjaśnienie co to takiego jest "balonik z niespodzianka" albo dlaczego słynne ciasteczka "Prezydentki" sa takie słynne. Miłej zabawy, ja bawiłam się świetnie, kiedy pisałam ten rozdział na nowo (naprawdę, zupełnie zapomniałam, że potrafimy z Lady takie sytuacje wymyślić).
Dawno niczego nie dedykowałyśmy, kiedyś na naszym blogu dedykacja przy każdym rozdziale była rzecza normalna. Dlatego też dedykuję rozdział Okej (odpisałam ci pod rozdziałem (16) cz.1), Nez oraz Auriel.
Miłego czytania!
Gwiazda.

ROWLLENS XVII

Z perspektywy czasu uważam, że chyba nikogo nie poznałam tak efektownie jak Thomasa. Oczywiście kiedy rozwaliłam mu nos i biegałam po krzakach, żeby od niego uciec, wcale nie myślałam, że to co się dzieje jest „efektowne”. Nie oznaczało to też, że dzięki temu miał u mnie jakiekolwiek chody. Mało tego- może przez przypadek wręcz przeciwnie…
Jednak teraz, kiedy zostałam zmuszona, by sobie to przypomnieć, mogłam z czystym sumieniem przyznać, że śmiałam się najgłośniej, a wspomnienia darcia się na siebie i blokowanie drzwi samochodu były jak obrazki ze słabej komedii na Comedy Centre (które ja osobiście wielbię).
- Nigdy nie wierzyłem, że wróciłeś z rozwalonym nosem, bo w tym poprawczaku była chimera - wtrącił Charles, patrząc drwiąco na Thomasa.
- Bardzo nie skłamałem.
- To nie był poprawczak - mruknęłam, udając, że nie zrozumiałam aluzji, że to niby ja jestem podobna do chimery. Jak w ogóle wygląda chimera? Co to w ogóle jest…?! - Tam jeszcze nie byłam.
© grabarz from WS | XX.