Wakacje z o.o. (27)


Byłam gotowa zapomnieć o tym blogu i to porzucić, ale zobaczyłam te 7 komentarzy. I uznałam, że to nie fair wobec tych siedmiu (a może nawet więcej) osób, że ja znam zakończenie, a te osoby choć męczyły się z czytaniem tego nie. Dlatego nawet jak nie będę miała ochoty, cierpliwości czy też weny, żeby pisać to dalej, to wtedy po prostu z Lady opublikujemy post z "tak miało być", "ta postać miała zrobić to i tamto", "w tym rozdziale miało się wydarzyć to"... a razem z tym ciekawostki związane z powstawaniem tej historii i tworzeniem jej bohaterów.
Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze, wakacje mijają tak jak powinny mijać i nie zmagacie się z niczym.

Human Nizinny. Zapewniam cię, że kwestia Milosa jako maskotki Turnieju zostanie poruszona w opowiadaniu, za bardzo mi się to spodobało (za zgodą pomysło-twórczyni).

ROWLLENS XXVII

- O, Charles.
- O, Amy.
Amy popatrzyła się na chłopaka z politowaniem i fuknęła gniewnie, na znak dezaprobaty, że ją przedrzeźnia. Za to syn Zeusa uśmiechnął się szeroko, krzywo jak zawsze, po czym jak gdyby nigdy nic zamknął ją w uścisku swoich dobrze zbudowanych ramion.
- A weź, ludzie patrzą! – Udała obruszoną, ale gdy powitał ją buziakiem w policzek i wreszcie puścił, uśmiechnęła się dumnie. – Dawno się nie widzieliśmy, swoją drogą.
- Każda minuta opłakiwanie Carlosa była dla mnie jak godziny – wypalił syn Zeusa, na co blondi cmoknęła na znak zgody.

Wakacje z o.o. (26)


Rozdział, mam nadzieję, jest długi.
Nie chcę znów przepraszać, ani się tłumaczyć. Wstawiam kolejny dlatego, że przeczytałam komentarz pod ostatnim postem, który mi uświadomił, że ktoś tu jeszcze wchodzi. I nawet jeżeli jest to jedna osoba, to zasługuje ona na dowiedzenie się co dalej (: . Ja sama przyznaję, że straciłam głowę do pisania, ale gdy usiadłam do tego rozdziału, praktycznie napisanego rok temu już i przeczytałam o moich postaciach... Będę się starać motywować do wstawiania kolejnych rozdziałów. Nie traćcie nadziei. Jak przestanę pisać, wstawimy post-informację o tym.
Gwiazda


ROWLLENS XXVI

Jedno trzeba było przyznać mojej mamie. A nawet nie jedno... Po pierwsze- wściekała się bardzo, ale zawsze pamiętała, że jestem jej ukochaną córką i nikogo nie kocha tak jak mnie. (No bo jak mogłoby być inaczej, cholera, w końcu nie codziennie ma się kogoś takiego jak ja za córkę!...) A po drugie- że nikt nie umiał tak mnie ośmieszyć jako ona.
- No, no, Victoria. Nie wiedziałam, że śpisz w atłasie.
- A ja, że istnieją tak kuse majtki.
- A ja, że masz wszy - dodał Johnny, czytając etykietę szamponu przeciw wszom. - Powiedz mi, od jak dawna podkradasz mi ręcznik?

Wakacje z o.o. (25)


Dziękuję za Wasze ciepłe słowa w komentarzach. Niby to maleńka aktywność (adekwatna do mojej), ale nawet to potrafi bardzo zmotywować, żeby na chwilę odpalić starego laptopa i wrócić do tego porzuconego hobby, jakim było pisanie Wakacji.
Szczęśliwego Nowego Roku!

ROWLLENS XXV

- No siema - oznajmił Charles wciskając się pomiędzy mnie i Chase’a.
Omal nie wybił mi oka łokciem, kiedy stawiał przed sobą tackę z jedzeniem. A właściwie to jedzenie na tacce, bo więcej było jedzenia niż tacki. I to jakiego. Spaghetti, schabowy z ziemniakami, talerz surówek i dwie butelki coli, a pod pachą ściskał paczkę…kabanosów?
- Postanowiliśmy się przysiąść, żebyście nie siedzieli sami - wyjaśnił Christopher, który zdążył już dosiąść się obok Suzanne i Nicolasa, a teraz rozkładał przed sobą talerz z pierogami i jakaś warzywną paciają z ryżem
- Sami? - mruknęła Suze unosząc brwi i znacząco patrząc na swoje rodzeństwo i na mnie.
- Tak markotnie wyglądaliście, że aż nam się smutno zrobiło. – Charles posłał jej pełne współczucia spojrzenie i pokręcił głową. Wyglądał jakby to go naprawdę zasmuciło i jakby chciał przekazać Suzanne, że wspiera ją w tak trudnej sytuacji. – Ech, odkąd Esmeraldy tu z wami nie ma… Nic nie jest takie samo.
Spojrzałam na niego z politowaniem, prosząc, by nie robił z siebie jeszcze większego idioty.
- Esmeralda została uznana, nie umarła.
© grabarz from WS | XX.