Nie spodziewaliście się w końcu tu coś zobaczyć, hmm?
Corona-ferie mimo czasu wcale nie przyniosły mi chęci do robienia czegokolwiek. Zapowiadałam się, ale niestety wygrały Simsy, gapienie się w sufit, rozmowy terapeutyczne z psem i poszukiwania motywacji do nauki. A potem zachciało mi się zmian- wyprowadziłam się z rodzinnego domu, znalazłam pracę i dopiero teraz dobrałam się do starego laptopa, na którym mam plik o nazwie "opko rowllens".
I proszę bardzo. Oto jestem.
PS Nie wiem dlaczego pojawiły się takie odstępy miedzy każdym akapitem. Blogger się unowocześnił pod moją nieobecność...
- Viiictoooriaaaa…
Jęknęłam w myślach. Cholera, ludzie, jestem pewna, że was
obudziłam, gdy wczoraj przyprowadziła mnie tu Es. Powinniście więc wiedzieć, że
to było niedawno. Bardzo niedawno. Doceńcie to i pozwólcie mi spać w spokoju.
- Viiictoooriaaa…
Leżałam na boku, przytulając się do kołdry. Któreś z tych
sadystycznych jełopów wyrwało mnie z objęć snów na tyle, że mimo zamkniętych
oczu czułam na sobie czyjś wzrok.
Wydałam z siebie stłumiony jęk dezaprobaty, zaciskając powieki.
Nawet jakbym chciała, nie dałabym rady ich otworzyć; jakby ktoś posmarował mi
je klejem. Prawdopodobnie ilość spożytego alkoholu . Przycisnęłam do klatki
piersiowej mocniej kołdrę i miałam nadzieję, że jak wtulę w nią policzek, to ci
sadyści znikną, a ja znowu będę mogła spać.
- Vicky, słodziutka, radzę ci się obudzić.
Zaraz też poczułam nieprzyjemny chłód na nogach, bo ktoś próbuje ściągnąć ze mnie kołdrę.