Pisząc ten rozdział rozpisałam się i to aż za bardzo. Dlatego podzieliłam go na dwa. I dlatego następny jest gotowy, ale już tylko w połowie. A w obliczu sesji nie obiecuję go szybko, ale trzymajcie kciuki (: .
Dziękuję Wam bardzo za komentarze. To jeden z głównych 'motywatorów' do dalszego publikowania. Jesteście niesamowici, że nadal to czytacie!
Gwiazda
ROWLLENS XXIX
Z ulgą oparłam się o ścianę, gdy zamknęłam za sobą drzwi
wejściowe na Arenę, prowadzące do szatni. Cholera, miałam dosyć.
Choć rzucanie do celu i wywoływanie uśmiechu na twarzy
Oscara pomogło, nadal czułam się nieswojo. Szczególnie, gdy ta uśmiechnięta
blond buźka znikła i straciłam zajęcie, które skupiało moje myśli. W chwili
zakończenia Turnieju znowu zostałam z nimi sama. A choć lęk i strach na planszy
Aresa był sztucznie wywołany i nieuzasadniony, to i tak niesmak pozostał.
Pomimo braku konkretnego punktu zapalnego- czegoś, co by ten lęk wywoływało,
było moją faktyczną fobią, realnym lękiem, to doskonale zapamiętałam uczucie
paniki, jakie wtedy mi towarzyszyło. Teraz dopiero się bałam. Bałam się, że
nigdy tego nie zapomnę lub co gorsza, kiedyś faktycznie się tak poczuję.
- Victoria?
Odwróciłam głowę.