Wakacje z o.o. (34)

Nie spodziewaliście się w końcu tu coś zobaczyć, hmm?

Corona-ferie mimo czasu wcale nie przyniosły mi chęci do robienia czegokolwiek. Zapowiadałam się, ale niestety wygrały Simsy, gapienie się w sufit, rozmowy terapeutyczne z psem i poszukiwania motywacji do nauki. A potem zachciało mi się zmian- wyprowadziłam się z rodzinnego domu, znalazłam pracę i dopiero teraz dobrałam się do starego laptopa, na którym mam plik o nazwie "opko rowllens". 

I proszę bardzo. Oto jestem.

PS Nie wiem dlaczego pojawiły się takie odstępy miedzy każdym akapitem. Blogger się unowocześnił pod moją nieobecność...


ROWLLENS XXXIV 


- Viiictoooriaaaa…

Jęknęłam w myślach. Cholera, ludzie, jestem pewna, że was obudziłam, gdy wczoraj przyprowadziła mnie tu Es. Powinniście więc wiedzieć, że to było niedawno. Bardzo niedawno. Doceńcie to i pozwólcie mi spać w spokoju.

- Viiictoooriaaa…

Leżałam na boku, przytulając się do kołdry. Któreś z tych sadystycznych jełopów wyrwało mnie z objęć snów na tyle, że mimo zamkniętych oczu czułam na sobie czyjś wzrok.

Wydałam z siebie stłumiony jęk dezaprobaty, zaciskając powieki. Nawet jakbym chciała, nie dałabym rady ich otworzyć; jakby ktoś posmarował mi je klejem. Prawdopodobnie ilość spożytego alkoholu . Przycisnęłam do klatki piersiowej mocniej kołdrę i miałam nadzieję, że jak wtulę w nią policzek, to ci sadyści znikną, a ja znowu będę mogła spać.

- Vicky, słodziutka, radzę ci się obudzić.

Zaraz też poczułam nieprzyjemny chłód na nogach, bo ktoś próbuje ściągnąć ze mnie kołdrę.

© grabarz from WS | XX.