We're All Mad Here
Wakacje z o.o. (36)
Jeżeli nie macie nic przeciwko, chciałabym Was poprosić o drobną przysługę: jeżeli to czytacie, zostawcie po sobie komentarz. Zależy mi na skromnym "jestem tu", żeby zobaczyć, czy wrzucam to jeszcze dla kogoś, czy puszczam w eter internetu.
Życzę Wam cudownych wakacji!
Buziaki,
Gwiazda
ROWLLENS XXXVI
Kogo ja oszukuję.
Za nic nie oddałabym tych pobudek…
Wakacje z o.o. (35)
Nie bójcie się, to nie zwidy. Naprawdę to widzicie- nowy rozdział!
Jest on absolutnie o niczym, ale zawiera dużo, dużo, dużo potrzebnych do ciągnięcia akcji elementów. Mam nadzieję, że się spodoba. Jeżeli za czymś tęsknię, to za pisaniem oczami kogoś tak upartego i dumnego jak Vicky.
Mam nadzieję, że trzymacie się, jesteście zdrowi i nie powariowaliście. Z okazji nadchodzącej Wielkanocy ściskam Was ciepło!
Gwiazda
ROWLLENS XXXV
Muszę się do czegoś przyznać.
I pewnie gdy tylko się wyśpię, będę zaprzeczać, że coś takiego w ogóle przeszło mi przez myśli. Jednak obecnie było dla mnie jasne:i stnieje coś gorszego od pompek, przysiadów i kółeczek truchtem wokół areny. I był to owy „trening umysłowy”.
Może gdybym nie była na takim kacu, to byłoby lepiej. Może.
Wakacje z o.o. (34)
Nie spodziewaliście się w końcu tu coś zobaczyć, hmm?
Corona-ferie mimo czasu wcale nie przyniosły mi chęci do robienia czegokolwiek. Zapowiadałam się, ale niestety wygrały Simsy, gapienie się w sufit, rozmowy terapeutyczne z psem i poszukiwania motywacji do nauki. A potem zachciało mi się zmian- wyprowadziłam się z rodzinnego domu, znalazłam pracę i dopiero teraz dobrałam się do starego laptopa, na którym mam plik o nazwie "opko rowllens".
I proszę bardzo. Oto jestem.
PS Nie wiem dlaczego pojawiły się takie odstępy miedzy każdym akapitem. Blogger się unowocześnił pod moją nieobecność...
- Viiictoooriaaaa…
Jęknęłam w myślach. Cholera, ludzie, jestem pewna, że was
obudziłam, gdy wczoraj przyprowadziła mnie tu Es. Powinniście więc wiedzieć, że
to było niedawno. Bardzo niedawno. Doceńcie to i pozwólcie mi spać w spokoju.
- Viiictoooriaaa…
Leżałam na boku, przytulając się do kołdry. Któreś z tych
sadystycznych jełopów wyrwało mnie z objęć snów na tyle, że mimo zamkniętych
oczu czułam na sobie czyjś wzrok.
Wydałam z siebie stłumiony jęk dezaprobaty, zaciskając powieki.
Nawet jakbym chciała, nie dałabym rady ich otworzyć; jakby ktoś posmarował mi
je klejem. Prawdopodobnie ilość spożytego alkoholu . Przycisnęłam do klatki
piersiowej mocniej kołdrę i miałam nadzieję, że jak wtulę w nią policzek, to ci
sadyści znikną, a ja znowu będę mogła spać.
- Vicky, słodziutka, radzę ci się obudzić.
Zaraz też poczułam nieprzyjemny chłód na nogach, bo ktoś próbuje ściągnąć ze mnie kołdrę.